Category: Piosenki i moje skojarzenia z nimi
Cześć wszystkim. Dopiszę jeszcze jedną ciekawostkę, dotyczącą bałkańskiego turbo folku, nawiązując do poprzedniego wpisu tekstowego.
Wspominałem, że najczęściej w turbo folku gra też syntezator. To z czasem też się kształtowało. Do dzisiaj istnieją chyba utwory, w których słychać syntezator bardzo wyraźnie, tak jak na samym początku, czyli w latach 80. Syntezator w takich utworach może grać razem z prawdziwymi instrumentami, np. akordeonem, klarnetem albo perkusją, ale zawsze słychać, że jest to syntezator plus coś. Natomiast z czasem wszystko się zmienia i postępuje, więc i syntezatory są coraz lepsze i w turbo folku jest to często wykorzystywane. Mam teraz na myśli całe bazy z instrumentami specjalnie do muzyki bałkańskiej, które twórcy często kupują i potem tworzą muzykę, w której niby wszystkie albo prawie wszystkie instrumenty są żywe, ale na przykład słychać, że wszystko gra tak samo, za dokładnie, albo znowu za dobrze w porównaniu do tego, jak mógłby to zagrać człowiek. W takich bazach najczęściej są perkusjonalia i akordeon, mam wrażenie, że czasami też jakieś imitacje ich instrumentów dętych, brzmiących trochę jak nasze dudy, no i też parę charakterystycznych syntezatorowych brzmień, które od razu można rozpoznać.
Niedługo wrzucę tu parę piosenek, z których w jednej jest akordeonowe solo, na pewno zaprogramowane. Albo przynajmniej moim zdaniem, może ktoś z was ma inną opinię na ten temat. Z resztą, w piosence Alal vera z wczoraj już też jest taki syntezatorowy akordeon. Do każdego utworu dopiszę komentarz z krótkim tłumaczeniem tekstu i opisem tego, dlaczego dany utwór wrzucam, czym jest on charakterystyczny.
Tyle ode mnie, miłego weekendu i do następnych wpisów.
Zdravo, prijatelji! Przywitałem się z wami po serbsko-chorwacku, bo już od jakiegoś czasu chciałem wam coś napisać o turbo folku, bardzo charakterystycznym gatunku muzyki bałkańskiej, więc robię tak w tym wpisie i zacznę od tego, jak go odkryłem i skąd się pojawiło moje zainteresowanie językami południowosłowiańskimi.
Jak wiecie, moim językiem ojczystym jest czeski. Mając jakieś cztery lata, pojechaliśmy z mamą i jedną naszą dobrą znajomą do jej koleżanki, która ma męża z Czarnogóry. Mama wiedziała, że podoba mi się przeróżna muzyka, więc zapytała o jakieś płyty z piosenkami z byłej Jugosławii. Akurat jakaś płyta się znalazła i na parę dni nam ją pożyczyli. Kiedy włączyłem ją w domu pierwszy raz, od razu zachwyciła mnie jedna rzecz. Nigdy wcześniej bym nie pomyślał, że istnieje język, który ma tyle podobnych słów do czeskiego, chyba poza słowackim. No i w serbskim i chorwackim jest takich słów mnóstwo. Absolutnie nie można powiedzieć, że Czech z Chorwatem czy Serbem dogada się bez problemu, natomiast podobnie do czeskiego, języki południowo słowiańskie są twarde, podczas gdy polski, rosyjski i kilka innych słowiańskich brzmią raczej miękko. I tak na przykład po czesku wy idziecie to vy jdete, po chorwacku vi idete. Mógłbym się rozpisać na temat cech językowych, ale nie o tym ma być ten wpis, więc zostańmy przy tym, że dzięki podobnemu brzmieniu języki południowosłowiańskie bardzo mnie zainteresowały i trwa to do dzisiaj, choć w mniejszym stopniu niż z polskim.
Wracając do muzyki, na tej pierwszej płycie, którą wtedy posłuchałem, był zwykły pop i rock, ale już niedługo później poprosiliśmy tych znajomych o jakieś inne kasety czy płyty. No i wtedy pierwszy raz w życiu usłyszałem turbo folk. W Polsce jest teraz bardzo popularna muzyka bałkańska w różnych odsłonach, więc może i niektórzy z was wiedzą, czym turbo folk jest, ale na wszelki wypadek napiszę.
Otóż jest to gatunek muzyczny, który powstał chyba w latach 80. w byłej Jugosławii jako próba unowocześnienia muzyki ludowej i folku. Jak wiecie, w latach 80. syntezatory już były coraz bardziej normalne, więc w turbo folku często słychać syntezator. Można by chyba powiedzieć, że jest to taki odpowiednik disco polo, niemieckich szlagierów albo volksmusik, jak oni na to mówią, czy też rosyjskiej i nie tylko muzyki szanson i innej podobnej, na którą ja mówię disco rusko, disco ukraińsko itd., tak samo jak do muzyki biesiadnej, która np. na Ukrainie często jest nazywana "wesilni pisni".
Z czasem turbo folk się rozwijał i dzisiaj jest to część kultury krajów bałkańskich chyba oprócz Chorwacji, Słowenii i chyba Grecji, tam sytuacji nie znam na tyle dobrze. W Chorwacji i Słowenii jest inna muzyka ludowa, więc powstało tam coś podobnego, ale raczej zbliżonego do szlagierów niemieckich, bardziej romantycznego, europejskiego i mniej tureckiego czy orientalnego. Zaś w Grecji istnieje chyba podobna muzyka, ale różni się trochę od typowego turbo folku, więc nie wiem, czy można ją do niego zaliczać plus tak jak napisałem, mało się znam.
W niektórych innych krajach bałkańskich turbo folk istnieje, chociaż pod innymi nazwami, mianowicie w Rumunii mówi się na niego manele, w Bułgarii często czalga albo czalga pop, ale w zasadzie jest to to samo.
Słyszałem od kilku osób z poza Bałkanów albo nawet z krajów bałkańskich, że z turbo folkiem trzeba żyć od małego, żeby można było go lubić. Mogę się z tym zgodzić, bo jednak jest to muzyka specyficzna i znam takich, którzy bałkańską muzykę ludową albo jej aranżacje jazzowe czy inne lubią, podczas gdy turbo folk jest dla nich albo za prosty muzycznie, albo za "plastikowy" albo coś takiego. Wiem też, że na Bałkanach ta muzyka kojarzy się z wioską, może z zabawami itd. co może być podobne do disco polo w Polsce i innych takich. Co ciekawe, dużo stacji lokalnych z byłej Jugosławii gra głównie turbo folk, często razem ze zwykłą muzyką ludową albo mniej syntezatorowym folkiem, i wszystko jest to określane jako narodna muzika bez rozróżniania.
Najlepszym nawiązaniem będzie zatem prezentacja kilku turbofolkowych utworów, które już wrzucę tylko do kategorii z piosenkami. Będę nazywał wpisy tak, żebyście wiedzieli, o co chodzi, kiedy była dana piosenka nagrana itd. Pewnie wystawię też kilka utworów bardziej folkowych i mniej syntezatorowych, żebyście mogli porównać.
Jednak na sam koniec przetłumaczę wam refren pierwszej piosenki, którą tu wrzucę. Moim zdaniem jest to jeden ze swego rodzaju manifestów turbo folku. Piosenka z roku 1982 w wykonaniu bośniackiej wokalistki znanej jako Lepa Brena, która tak na prawdę nazywa się Fahreta Hajić-Živojinović. Tytuł piosenki to Mile voli disko, czyli Mile kocha disco (Mile to zdrobnienie jakiegoś męskiego imienia). Tekst jest o dziewczynie, która lubi głównie muzykę ludową, a jej chłopak cały czas przekonuje ją, żeby poszła z nim do disco klubu. Wynikiem jest refren, który może być dobrym opisem turbofolku w skrócie:
Mile voli disko, disko,
a ja kolo šumadijsko.
Da budemo blisko, blisko,
harmonika svira disko.
Czyli:
Mile kocha disco, disco,
a ja szumadijskie koło (nazwa serbskiego tańca ludowego)
Żebyśmy byli blisko, blisko,
harmonia gra disco.
No i tyle, tę właśnie piosenkę znajdziecie w następnym wpisie. Miłego słuchania.