Jeśli kogoś z was interesuje ten projekt, warto przeczytać, ponieważ w artykule są bardzo ładnie wyjaśnione jego główne myśli i cele.
https://twnews.pl/pl-news/miedzyslowianski-to-jezyk-ktory-ulatwi-ci-zwiedzanie-europy-jednym-z-jego-tworcow-jest-polak
Month: August 2019
Cześć wszystkim pod koniec lata. Pozdrawiam was po powrocie z Warszawy, Płocka i Krakowa, tak jak pisałem niedawno, i przed egzaminem z literatury, który mam 5 września i do którego teraz jeszcze muszę całkiem sporo przeczytać. Trzymajcie proszę kciuki żeby mi się udało zdać.
Ale nie o tym teraz. Myślałem, o czym by wam tu napisać, i przypomniało mi się jedno dziwne muzyczne podobieństwo, które zauważyłem już powiedzmy z rok temu i cały czas je widzę. Muzykę irlandzką i też tatarską z Rosji znam już dość długo, ale na jednym irlandzkim jam session rok temu usłyszałem piosenkę, która ma melodię w skali podobnej do tatarskiej i też np. chińskiej, chyba pentatonicznej, mam nadzieję, że to się tak nazywa. Nie cała melodia taka jest, ale prawie cała. Poniżej daję wam link do tej właśnie piosenki, później dla porównania podobna piosenka tatarska i poniżej ciąg dalszy moich spostrzeżeń.
Piosenka irlandzka Down by the Sally Gardens:
Piosenka tatarska Yulauchy:
https://www.youtube.com/watch?v=KRfD309Qh3E
Jeśli macie słuch muzyczny, pewnie zauważyliście, że melodie są podobne, ozdobniki czasami też i pierwszą piosenkę można by spokojnie zagrać lub zaśpiewać z tatarskimi ozdobnikami.
Kolejna rzecz podobna w muzyce irlandzkiej i tatarskiej to charakterystyka melodii, które w podobny sposób się zaczynają, kończą i powtarzają, nie wiem jak inaczej to nazwać, bo nie mam odpowiedniego wykształcenia muzycznego. Tu już nie mam tak dobrego przykładu, ale może i tak zrozumiecie.
Piosenka irlandzka King of the Fairies, całkiem znana, może niektórzy z was ją kojarzą:
Piosenka tatarska Borlegen:
Tu w wypadku piosenki irlandzkiej skupcie się na pierwszej części melodii, pewnie wtedy bardziej zrozumiecie, o co mi chodzi. Natomiast ja się pytam, o co chodzi w tym podobieństwie. Jest to pewnie zbieg okoliczności, ciekaw jestem, czy ktoś kiedyś się w to wgłębiał. Znając życie, to gdybym zapytał jakiegoś muzykologa z Irlandii lub Tatarstanu, powiedziałby mi, że odkryłem Amerykę, ale kto wie. A może to tylko jakieś moje dziwne teorie i wy tego nie usłyszycie? Ale z drugiej strony już kilka razy zagrałem komuś piosenkę tatarską celowo bez informacji, co to jest, i po zapytaniu, skąd zdaniem słuchaczy piosenka pochodzi, dostałem odpowiedź, że brzmi ona bardzo irlandzko. Ciekaw jestem, co wy powiecie.
Życzę miłego końca lata i do następnych wpisów.
Cześć wszystkim. Piszę ten wpis dzień przed kolejnym wyjazdem do Polski, a mianowicie do Warszawy (będę od jutra do tej soboty), potem do Płocka i od poniedziałku do Krakowa (tam będę mniej więcej tydzień). Tak więc gdyby czytał go ktoś, kto chciałby się ze mną spotkać, dawajcie znać jakkolwiek prywatnie. A kolejne miasta, które planuję odwiedzić i to prawdopodobnie w drugiej połowie września, to Wrocław, Poznań i Lublin, w miarę niedługo może również Łódź.
Natomiast głównym tematem tego wpisu jest sen, o którym opowiem wam dlatego, że ostatnio Amparo publikuje wiele takich wpisów, więc też podzielę się z wami jednym swoim snem. Niestety moje sny najczęściej są absurdalne, dosłownie wszystko jest w nich pomieszane. To jest jeden z niewielu jakkolwiek sensownych. Przyśniło mi się to latem 2016 roku, w wakacje pomiędzy maturą i studiami.
Sen wywodził się z faktu, że kiedy jeszcze chodziłem do podstawówki i gimnazjum, zawsze bardzo mnie ciekawiło, jak działa nasz szkolny radiowęzeł. U was w Polsce ponoć już mało gdzie to jest, więc w skrócie, w każdym pomieszczeniu i na każdym korytarzu głośnik i za pomocą tego systemu np. wołali nauczycieli do dyrektora, ogłaszali konkursy itd. Był też jeden pokój, gdzie była centrala tego właśnie radia, i mnie zawsze bardzo ciekawiło, jak to wszystko działa, zwłaszcza kiedy przywieźli nową centralę, która wspierała też dzwonki, więc od tego momentu nie mieliśmy klasycznego dzwonka mechanicznego, a takie melodyjki (między innymi fragment utworu Children Roberta Milesa).
W moim śnie też przywieźli nową centralę radiową, ale bez instrukcji. Nikt nie wiedział, który przycisk służy do czego, więc trzeba było po prostu próbować. W pewnym momencie ktoś nacisnął jeden z przycisków i stała się rzecz niespodziewana: Wszystkim, którzy akurat znajdowali się na terenie szkoły, nagle obniżyły się głosy. Została im góra, ale były zdecydowanie niższe i z lekkim przesterem. W dodatku, co było we śnie wyszczególnione, w szkole była wtedy też moja babcia, która przyszła po mnie. Ona jest takim małym generałem, jeśli coś jej się nie podoba, to potrafię nieźle się zdenerwować, i tak było też po naciśnięciu tamtego przycisku.
Na szczęście w miarę szybko naciśnięto go jeszcze raz. Tym, którzy wcześniej mieli obniżony głos, powrócił ich normalny, ale znowu innym, których wcześniej w budynku szkoły nie było, głos się obniżył. Dlatego później nacisnęli go znowu, efekt był podobny – kilku osobom znowu obniżył się głos. Potem już z jakiegoś powodu nikt go nie wciskał i sen skończył się tym, że chór szkolny musiał przestać występować, bo kilku członkom został obniżony głos.
Tak że tyle co do jednego z niewielu swoich snów, które pamiętam i które jakkolwiek nadają się do opowiedzenia. Życzę wszystkim miłego dnia, do następnych wpisów.
Krótkie wyjaśnienie przed samym linkiem. Prezentowałem wam tu kilka izraelskich utworów, były to najczęściej piosenki autorów z korzeniami z naszej Europy Środkowo-Wschodniej. Żydzi Wschodni to ci, którzy pochodzą z dzisiejszego Izraela i Palestyny, Jemenu itd., ale też Żydzi Sefardyjscy z Hiszpanii, którzy przez wiele set lat żyli np. na Bałkanach i w Turcji. W tej muzyce właśnie takie wpływy bardzo słychać.
Fragment gwary ze Śląska Cieszyńskiego
Cześć wszystkim. Byłem niedawno znowu na Zaolziu, czyli na Śląsku Cieszyńskim po czeskiej stronie granicy, i to na festiwalu folklorystycznym oraz u znajomych. Dość często mówiłem tam gwarą, o której tu pisałem już rok temu, nawet jest w niej cały jeden wpis, którego tytuł zaczyna się przez słowo "Pieśniczka". Jako ciekawostkę językową wrzucam wam poniżej filmik, w którym możecie posłuchać właśnie tej gwary cieszyńskiej, różniącej się na pewno od gwary z Górnego Śląska tzw. przemysłowego, którł pewnie kojarzycie bardziej, i to z ust Zaolziaka, nie ode mnie jako kogoś, kto tej gwary się nauczył. Miłego słuchania i miłego lata.